20 września 2005
Z PODRÓŻY DO BRUKSELI
11 lipca 2005
Dzisiaj rano wyjechałam autokarem z Wrocławia spod hotelu Panorama do
Brukseli.
Tak właśnie zaczęła się moja (i nie tylko) wycieczka do stolicy
Belgii. Skąd ten wyjazd i dlaczego właśnie ja? Już tłumaczę. Otóż pani poseł
doEuroparlamentu Lidia Geringer de Oedenberg zorganizowała (nie pierwszą już zresztą)
wizytę właśnie w Parlamencie Europejskim. Zostali na nią zaproszenie przedstawiciele
różnych regionalnych władz, organizacji itp. To tyle na temat skąd ten wyjazd, teraz o
tym co ja tam robię. Otóż nasze władze, czyli panowie burmistrzowie Miasta i Gminy
Oborniki Śl. postanowili, że jako reprezentacja pojedzie młodzież: dwie osoby + opieka
z obornickiego Gimnazjum i jedna z pęgowskiego. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o
mój pobyt na tym wyjeździe.
Jest takie stwierdzenie: Miłe złego początki. Może być więc też
odwrotnie: Złe miłego początki. I tak właśnie było tym razem: Początek dla mnie
był tragiczny, zważywszy na porę, o której musiałam wstać(6.00 rano!). Później
jednak byłam szczęśliwa, że mogę sobie spokojnie siedzieć w klimatyzowanym
autobusie, kiedy na dworze jest 30oC albo i lepiej. Zmęczona, późnym wieczorem (2200)
dotarłam do Brukseli, która w nocy, oświetlona, wydała mi się bardzo piękna, lecz w
tym momencie najwspanialsze było wygodne łóżko w hotelu!
12 lipca 2005
Dziś czekał nas dzień pełen wrażeń. Kiedy już wszyscy się
pozbierali, zjedli śniadanie (jedno co mnie przerażało to, że w Brukseli raczej nie
jada się warzyw ani owoców), wybraliśmy się do Parlamentu. Zdziwiło mnie to, ze
wokół nas wszędzie coś budują. Dopiero w Parlamencie nasz przewodnik (osoba stale tam
pracująca) wyjaśnił nam, że to jest w Brukseli normalne - kiedy jakiś budynek się
starzeje, wyburza się go i na jego miejscu stawia bardziej nowoczesny. I tak na
okrągło! Była to kolejna rzecz, którą Bruksela mnie zadziwiła.
Nasz przewodnik, Polak - pracownik Parlamentu Europejskiego,
opowiedział nam dużo ciekawych rzeczy właśnie o swoim zawodzie. Przybliżył nam
strukturę Parlamentu, powiedział nam co, z czym, jak i dlaczego. Zapamiętałam i bardzo
mi się spodobało to, że Europarlament bardzo wspiera "nowych". Inną rzeczą,
która także bardzo zapadła mi w pamięć oraz mile zaskoczyła była informacja, że
język polski jest w Unii Europejskiej bardzo popularny i wielu urzędników się go uczy,
ponieważ niedługo najprawdopodobniej "dogoni" on czołówkę unijnych
języków, takich jak angielski, francuski, niemiecki czy włoski.
Później zwiedziliśmy słynną salę plenarną, także inne,
dostępne pomieszczenia Parlamentu.
Kolejnym punktem programu był obiad w restauracji parlamentarnej. I tu
znów moje ubolewanie na temat warzyw, bo do obiadu dostaliśmy rzeżuchę.
Po południu zwiedzaliśmy Brukselę. Muszę jednak przyznać, że w
nocy bardziej mi się podobała, bo w dzień okazała się. strasznie brudna i
zaśmiecona. Ale usłyszałam wiele ciekawych rzeczy, wiele zobaczyłam. Oczywiście znów
najbardziej ciekawiły mnie rzeczy dotyczące Polski, więc zapamiętałam, że Polacy są
w Brukseli bardzo popularni z każdej strony: jako lekarze, architekci czy artyści
(głównie śpiewacy).Oczywiście znany jest tu także słynny polski hydraulik:).
Z tego, co zwiedzałam tego dnia chyba najbardziej podobało się to, z
czego Bruksela jest znana: atomium, czekolada oraz Grand Place. Właśnie tam spędziłam
wieczór razem z resztą "delegacji" Obornik. Brukselski rynek nocą wydał mi
się po prostu niesamowity. Po pierwsze było tam wielu, wielu ludzi różnych kultur,
narodowości, przekonań, wszyscy wymieszani, i nikt nikomu nie przeszkadzał.
Po drugie, a może i nawet po pierwsze - wspaniałe zabytki, a
szczególnie widowisko "Światło i muzyka" wykonane na Ratuszu. Coś
wspaniałego!
Po trzecie, ogromne ilości małych sklepików, a w nich... wszystko, a
szczególnie czekolada I tu kolejna rzecz, która mnie w Brukseli dobijała: ceny!
Liczbowo były takie same jak w Polsce, różniły się tylko walutą. Czyli wszystko
było cztery razy droższe!
Właśnie na Grand Place zaprzyjaźniłam się z uczestniczką naszej
wycieczki, ze Złotoryi - Kasią. Najpiękniejsze było to, że wszystko zaczęło się
od. moich trampek! Ogólnie wspominam ten wieczór bardzo dobrze i myślę, ze był
jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, jakie mnie spotkały w Brukseli.
13 lipca 2005
Dzisiejszy dzień także częściowo spędziliśmy w Europarlamencie.
Tym razem byliśmy na prelekcjach dotyczących spraw Unii Europejskiej, jej planów,
założeń itp. Prelekcje prowadzili także posłowie z Polski - pan Gierek i pan
Liberacki.
Po południu odwiedziliśmy Centrum Promowania Dolnego Śląska.
Zaskoczyło mnie to, bo nie spodziewałam się, że w Brukseli coś takiego w ogóle
istnieje! W każdym razie zaskoczyło mnie to pozytywnie.
Tego dnia o godzinie 17.00 wyruszyliśmy z powrotem do domu. Jeszcze
tylko postój na zakupach w Niemczech i koniec, prosto do Polski!
14 lipca 2005
Wcześnie rano dojechaliśmy do Wrocławia, pożegnaliśmy się z
panią Zosią, która cały czas nad nami czuwała i. koniec. Jeszcze tylko pół
godziny samochodem do Obornik i już byłam w domu, zadowolona, że mogę ochłonąć po
niezwykłych wydarzeniach ostatnich dni.
Karolina Janikowska
Oborniczanie przed wejściem do
Parlamentu Europejskiego: Karolina Janikowska, Karolina Kunicka i Ben Sassi pod opieką
Bożeny Magnowskiej - nauczycielki z obornickiego gimnazjum.
W rozmowie z poseł PE Lidią Geringer de Oedenberg - Karolina
Kunicka i Ben Sassi.
|